DODATKOWO
Pierwszego września weszły w życie dwa akty prawne, których celem jest walka z otyłością polskich dzieci i młodzieży. Niedługo jednak po uprawomocnieniu się przepisów, jeszcze w pierwszym miesiącu tego roku szkolnego, minister edukacji Narodowej zapowiedziała zmiany. Czy ambitne plany odchudzenia uczniów przegrają z tęsknotą za drożdżówką? Chyba nie, należy się jednak spodziewać korekty kursu.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że aż 29% polskich jedenastolatków i 25% trzynastolatków cierpi na nadwagę. Jesteśmy w niechlubnej czołówce państw UE, w których przyrost wagi dzieci ponad normy określające bezpieczne granice jest najszybszy. Dlatego rząd zdecydował się na zdecydowaną walkę z chorobą cywilizacyjną, jaką jest otyłość. O powadze problemu świadczy ranga, jaką nadano regulacjom prawnym – przepisy wprowadzające narzędzia umożliwiające zwalczanie nadwagi wśród uczniów i wychowanków zawarte zostały w ustawie, regulacje wykonawcze zaś w rozporządzeniu Ministra Zdrowia.
Jadłospis znacznej liczby najmłodszych i młodych Polaków, zarówno ten domowy, jak przedszkolno-szkolny, jest naznaczony nadmierną obecnością cukru, soli, tłuszczów i konserwantów wszelkiej maści. Ustawodawca wyszedł z założenia, że o ile trudno jest przepisem prawa zmienić domowe zwyczaje żywieniowe, o tyle można zaszczepić kulinarne postawy prozdrowotne w systemie edukacji, zwłaszcza że przepisy wykonawcze zawierają silne argumenty w postaci kar finansowych dla szkolnych sklepikarzy, prowadzących stołówki lub świadczących usługi cateringowe.
Przywołane akty prawa to ustawa z dnia 28 listopada 2014 r. o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (Dz. U. z 2015 r., poz. 35) oraz wydane na podstawie zawartej w niej delegacji rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26 sierpnia 2015 r. w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełniać środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach (Dz. U. z 2015 r., poz. 1256).
Choć już wkrótce należy się spodziewać nowelizacji rozporządzenia, to jednak ogólnoeuropejski trend oraz coraz większa świadomość w naszym kraju zależności zdrowia dziecka od tego, co je, nie powinny sprawić, iż reforma żywieniowa zostanie cofnięta. Spodziewać się należy raczej drobnych zmian niż rewolucji.
Zróbmy zatem przegląd najważniejszych zmian, jakie weszły w życie w szkolnych stołówkach i sklepikach 1 września, bo (chyba) już nic w żywieniu nie będzie takie, jak było.
Zmiany wprowadzone przez nowe przepisy
Rozporządzenie żywieniowe sprowadza się w swej treści do dwóch załączników. Pierwszy określa grupy środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty, drugi – wymagania, jakie muszą spełniać te środki. Na marginesie odnotujmy, iż zarówno z tytułu rozporządzenia, jak i z załączników można wysnuć wniosek, że dopuszczalny jest obrót artykułami spożywczymi, które nie spełniają tych norm, pod warunkiem że ich odbiorcami na terenie placówek oświatowych będą dorośli (np. nauczyciele lub pracownicy niepedagogiczni).
Poniżej w sposób możliwie czytelny prezentujemy przegląd grup środków spożywczych, które mogą być kupowane przez dzieci, uczniów i wychowanków w szkolnych sklepikach.